wtorek, 8 marca 2011

już mocno ciut spóźnione


cóż...

miało być zaraz następnego dnia, a tu tak się porobiło. 
Moje kochane maleństwa są troszeczkę, ciuteczkę absorbujące. Oprócz tego zmęczenie i różne inne przypadłości w rodzaju braku internetu. 

Dzisiejszego wieczoru usiadłam do komputera z mocnym postanowieniem uczenia się angielskiego, ale jak  to z postanowieniami bywa, nie zawsze ich dotrzymujemy.
Dzięki temu mogę Wam zaprezentować te dwie obiecane karteczki :)  

ostatnia z serii walentynkowych:






i "laurka"z okazji 32 rocznicy ślubu dla moich rodziców:






kolorystyka może monotonna, ale trzymająca się przecież w tematyce. No i mam dużo czerwonego kartonu, który został mi po świętach Bożego Narodzenia :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz