poniedziałek, 28 lutego 2011

tak dla przypomnienia się i zapewnienia, że jeszcze żyję :)


ostatnie dni były dla nas ciężkie - zdrowotnie.
A jak wiadomo, jak nie ma zdrowia, to i cała reszta bierze w tak zwany łeb.

Na szczęście jesteśmy już na dobrej drodze do pełnego zdrowia i wszechogarniającej radości.
Tylko to zmęczenie... Czasami żałuję, że nie potrafię żyć bez snu. Tyle mogłabym wtedy zrobić.
Trudno.
Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
:)
I nie pozostaje mi nic innego, jak z radością przytulić się do poduszki. 

Może jutro znajdę w sobie trochę więcej weny i sił.
Chciałabym, bo na karcie aparatu od 14 lutego czekają zdjęcia jeszcze jednej karteczki pełnej miłości, a od ostatniego piątku "laurka" rocznicowa dla moich kochanych rodziców.

pozdrawiam cieplutko wszystkich, którzy zrządzeniem losu trafili tu i zechcieli chwilkę się zatrzymać :)

niedziela, 13 lutego 2011

taka mała drobnostka


Jakiś czas temu moja mama dostała od znajomej guziki. Niby nic takiego, ale rzadko się zdarza, żeby komuś chciało się segregować guziki kolorystycznie. Te były poukładane w chyba 10 pudełkach po czekoladkach, a każde pudełko zawierało inną nutę kolorystyczną.

Dla mnie przyjemnością było samo oglądanie tych "czekoladek", ale było to jedyne ich zastosowanie. Większość jest mocno oldschool`owa i nie bardzo nadaje się do ubrań. Jednak przy ostatnich porządkach doszłam do wniosku, że mogę je wykorzystać do własnych, niekoniecznie ubraniowych, celów.

Guziczków było mnóstwo, w najróżniejszych kolorach, kształtach i z różnych materiałów. 
Z resztą sami zobaczcie :)




Jak dla mnie kopalnia pomysłów...

a to jest wizualizacja jednego z nich :)

 





no to jeszcze trochę walentynkowo :)






sobota, 12 lutego 2011

Chciałam zrobić coś walentynkowego.


W sumie, to niezbyt dużą sympatią dażę to święto. Zaproponowałam jednak siostrom, że coś dla nich sklecę, no i jak to mówią "słowo się rzekło, itd..."
Myślałam i myślałam, pomysły mnożyłysię jak szalone, ale za nic nie chciały przybrać jakiejś konkretnej formy. No i chciałam zrobić coś orginalnego. W końcu wymyśliłam :)
A potem usiadłam sobie na kanapie, przy stole, otworzyłam moją cudowną szufladę ze skarbami i...
zrobiłam coś zupełnie innego :)






wtorek, 8 lutego 2011

pudełeczka do kuchni


Już jakiś czas temu zamarzyły mi się pudełeczka na bakalie i takie tam inne. Kupować? A po co? 
Mąż mnie trochę rozpieszczał kupując mi śliwki w czekoladzie z Kredensu Krakowskiego, które pakowane są w śliczne kwadratowe puszki. Same w sobie są na tyle ładne, że spokojnie można by je postawić na półce. Jednak ja ostatnimi czasy zachorowałam na białe i kremowe naczynka w kuchni, więc powstało coś takiego:






uwielbiam pudełeczka, obowiązkowo ecru (białe są cudne, ale niestety nie pasują mi do kuchni, do reszty naczyń), a takie postarzane, to już w ogóle. No i pasują do zegara :)

Pudełeczka trochę u mnie postały, a teraz powędrują do przemiłej osoby, która dobrze się nimi zaopiekuje :) a ja będę miała okazję zrobić kolejne...

Bo tak naprawdę, to najfajniejsze jest tworzenie :)



wtorek, 1 lutego 2011

uff...


W zasadzie jako mama dwóch brzdąców - trzylatka z mnóstwem energii i prawie roczniaka z ogromnym apetytem - powinnam już dawno spać, ale coż. Późny i baaaaardzo późny wieczór to jedyny czas, który mogę poswięcić na majsterkowanie ;)
Właśnie skończyłam strój na bal karnawałowy mojego kochanego przedszkolaczka. Nie była to łatwa sprawa. Zabawa ma być tematyczna - "Wyprawa w kosmos". Początkowo przebranie miało być wypożyczone. Jednak po kilku godzinach szukania w internecie i tłumaczenia właścicielom wypożyczalni, czego potrzebuję, na co niezmiennie słyszałam "niestety nie ma czegos takiego, a już w ogóle dla takiego małego dziecka", doszłam do wniosku, że sama zrobię strój dla synka. A co, przecież dam sobie radę. No i dwa dni myślałam, kombinowałam, planowałam, szukałam po sklepach i bazarach potrzebnych mi rzeczy (a przy okazji nabyłam też tych trochę mniej potrzebnych ;)) i koniec końców (zajęło to dwa dłuuuuugie wieczory) udało mi się stworzyć strój... ufoludka :) 

Na razie mogę Wam pokazać tylko głowę. Na całość przyjdzie czas, jak tylko mój mały karnawałowicz zechce się ubrać i zapozować :)